Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kurek91 z miasteczka Suszec. Mam przejechane 5601.61 kilometrów w tym 180.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 7992 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kurek91.bikestats.pl
  • DST 38.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 18.10km/h
  • Sprzęt Kate
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Bałtyk-Dzień 7

Poniedziałek, 22 sierpnia 2011 · dodano: 13.03.2013 | Komentarze 0

Gdańsk-Suszec i PKP

Obudziłem się wcześnie, było około 6, a zbudził mnie deszcz co nie bardzo mi się spodobało z doświadczeń w Mikorzynie. Nie mogłem zasnąć i ciągle myślałem o tym żeby przestało lać, żeby nie przemókł nam namiot. Niestety moje obawy sprawdziły się i namiot po jakiejś godzinie, drugi raz zaczął nam się pocić. Gdy Mariusz się obudził, spakowaliśmy nasze rzeczy do sakw, położyliśmy je na karimatach i poszliśmy schować się do stołówki, gdzie można było obejrzeć telewizję i wypić kawę z automatu. Przed 9 przestało padać więc szybko się odmeldowaliśmy z naszego miejsca namiotowego, odebraliśmy rowery i raz dwa wszystkie nasze rzeczy wylądowały na bagażniku. Ruszyliśmy do centrum i gdy tylko wyjechaliśmy z pola namiotowego niebo zaczęło się przejaśniać.
W pewnym momencie Mariusz najechał gwałtownie na krawężnik, zbyt gwałtownie... pana. Ale uznaliśmy, że tylko dopompujemy powietrze, a dętkę zmienimy na peronie. Gdy dojechaliśmy na PKP, Mariusz zabrał się do naprawy roweru, by po paru minutach móc z powrotem wsiąść na niego. Postanowiliśmy, że po obiedzie pozwiedzamy trochę Gdańsk. Na początek pojechaliśmy jeszcze raz nad morze, ale w inne miejsce. Minęliśmy stocznię oraz PGE Arenę i po kilkunastu minutach znaleźliśmy się znów nad morzem. Zrobiliśmy sobie parę pamiątkowych fotek, ostatni raz spojrzeliśmy na Bałtyk i wybraliśmy się w drogę powrotną.


Poszwendaliśmy się jeszcze trochę po mieście, zwiedzając to i owo i kończąc na zimnym piwku w barze. To było nam potrzebne, 6 dni wysiłku bez ani kropli złotego napoju. Wróciliśmy na PKP Dowiedzieliśmy się który peron i tor. Problem tkwił w tym, że trzeba było przejść podziemiami, zejść i wejść po schodach, co z załadowanymi rowerami sprawiało problem. Postanowiliśmy odpiąć bagaże i wnosić wszystko pojedynczo. Operacje trzeba było powtórzyć 2 razy. Teraz wystarczyło zaczekać na pociąg. Jak zwykle przyjechał spóźniony, więc trzeba było się spieszyć. Szybko odnaleźliśmy wagon ze znaczkiem roweru i zapakowaliśmy się do niego. I właściwie na tym mógłbym zakończyć, mógłbym, ale jak już wcześniej napisałem zawsze jest jakieś „ale”.
Po spakowaniu się do pociągu, przyszedł konduktor, sprawdził bilety i powiedział że mamy problem nie te przedział i sobie poszedł...przemiły człowiek. Po jakiś 2 godzinach nerwowego stania przyszedł inny konduktor i w krótkiej rozmowie wyjaśnił jak wygląda sytuacja. Pociąg w Katowicach rozdziela się na dwie części, jedna jedzie na Pszczynę (czyli w naszą stronę), druga do Zakopanego (trochę nie po drodze). Powiadomił nas również, że w Olsztynie pociąg będzie miał 10 minutową przerwę co pozwoli nam się przesiąść z rowerami do odpowiedniego wagonu. Przed przystankiem przeniosłem nasze bagaże, by szybciej się uwinąć. Co mieliśmy zrobić, zrobiliśmy ekspresowo i przypięliśmy nasze rowery do stojaków. Następnie Mariusz poszedł szukać jakiegoś wolnego miejsca do przespania chociaż godziny, ale wrócił ze złymi wiadomościami. Zastanawiałem się czy napisać to o czym zaraz powiem, ale uznałem co mi tam, mogę wyjść na idiotę ;) W przedziale, w którym się znajdowaliśmy było sporo wolnych foteli, nie siedzeń a foteli dla każdego osobny, i dwa telewizory. Uznaliśmy więc, że pewno pierwsza klasa, albo biznes i nie pakowaliśmy się tam. Rozłożyliśmy karimatę i przesiedzieliśmy tak może z 2, 3 godziny, po czym przyszła pani konduktor i sprawdziła nam bilety. Po kontroli pyta się nas czemu nie idziemy usiąść sobie do przedziału. No to mówię, że nie chcemy się pchać do pierwszej klasy. Zrobiła zdziwiona minę, pokazała nam numer „2” na ścianie i powiedziała, że to jest wagon kinowy, podstawiony przez firmę Orange, który kursuje na trasie Żywiec-Gdynia. Teraz to my zrobiliśmy wielkie oczy, popatrzyliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. W wagonie nie za wiele spałem, godzinę może dwie, a Mariusz chyba nic. Myśleliśmy, że to koniec naszych perypetii, ale przecież to nasze PKP. Najpierw przejechaliśmy przez Sosnowiec i to z postojem!....(aż ciarki mnie przeszły). W Katowicach doszło faktycznie do rozdzielenia i pojechaliśmy na Pszczynę. Przed naszym przystankiem byliśmy gotów do wysiadki, toboły przygotowane, plan obmyślony, ale nie przewidzieliśmy jednego czynnika: polskich pociągów. Po kolei potoczyło się tak:
pociąg się zatrzymał, peron tylko z jednej strony. Szarpię się z drzwiami, nic. Próbuje Mariusz, nic. Zamknięte. Lecę do konduktora. Jeden przedział, drugi, trzeci, gwizdek....już po ptakach. Idę spokojnie , trafiam na konduktora, wyjaśniam sytuację. Wysyła mnie do kierowniczki. Znowu wyjaśniam całą sytuację. Wracam do konduktora, mówię co ma zrobić w Czechowicach-Dziedzicach (specjalnie dla nas pociąg się tam zatrzyma). Dojeżdżamy do Czechowic, pociąg staje, przychodzi konduktor, szarpie się z drzwiami i nic, kręci kluczem i nic. Wtedy padają słowa, których nie zapomnę: „Panowie głupia sprawa (myślę, aha jedziemy do Bielska-Białej) musimy biegiem przenieść rowery i bagaże przez cały wagon”. Zabieramy się z tym wszystkim, konduktor pomaga, w przedziale wystają wszędzie głowy, a my idziemy i „przepraszam, przepraszam, przepraszam, itd”. Gdy wysiedliśmy z pociągu usłyszeliśmy przepraszam i tyle ich widzieliśmy. Trochę w szoku wsiedliśmy na rowery i ruszyliśmy do domu. Na tych ostatnich kilometrach, rozmawialiśmy o tym co byśmy zjedli, nie wspominaliśmy wycieczki (jeszcze nie). Im bliżej byłem domu tym ciężej mi się jechało, nie chciałem wracać, ale niestety trzeba było.
Tak też zakończyła się nasza podróż, pełna emocji i wrażeń.
Koniec



Zdjęcia, które nie znalazły się wcześniej:



Kategoria Może morze?



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa tazrz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]