Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kurek91 z miasteczka Suszec. Mam przejechane 5601.61 kilometrów w tym 180.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 7992 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kurek91.bikestats.pl
  • DST 174.00km
  • Czas 09:35
  • VAVG 18.16km/h
  • Sprzęt Kate
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Bałtyk-Dzień 5

Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 12.03.2013 | Komentarze 2

Mikorzyn-Świecie

Po dniu odpoczynku nasze tyłki odpoczęły od siodełka i nabraliśmy trochę świeżości. Piątego dnia naszej podróży kierowaliśmy się do Bydgoszczy, a dalej do Świecia jak przewidywał plan. Na szczęście tego dnia nie padało, ale było pochmurno i wietrznie, bardzo wietrznie, a do tego wiatr był przenikliwie zimny. Około godziny 8:30 znaleźliśmy się na terenie woj. kujawsko-pomorskiego, a pierwszą miejscowością, przez którą przejeżdżaliśmy było Krzywe Kolano. Na szczęście nasze nie były krzywe, a i już nie bolały ;p
Lecz, żeby nie było nam za dobrze, im dalej pedałowaliśmy tym coraz ciężej się jechało. Nie dość, że wiatr przybrał na sile, to jadąc główną drogą, mijające nas tiry kilka razy o mało nie zdmuchnęły nas do rowu. W pewnej chwili zwątpiłem w to, że damy rade zrobić zaplanowaną trasę, jadąc całe 11km/h. Tak zmagając się z wiatrem i z marudzeniem pod nosem(a przynajmniej ja), dobrnęliśmy do Inowrocławia, w którym zatrzymaliśmy się na obiad w Mc Donald's. Zsiadając z rowerów zwróciliśmy uwagę paru osób siedzących przy stoliku. Po chwili zagaili do nas z pytaniem gdzie jedziemy i oczywiście skąd. Okazało się, że również jadą nad morze (ale autem) i pochodzą z Pszczyny, pobliskiego nam miasta:) Po krótkiej rozmowie i „obiedzie” ruszyliśmy w dalszą drogę. Jechało się odrobinę lepiej bo nie wiało już tak mocno.
O godzinie 14:10 znaleźliśmy się przed Bydgoszczą i wystąpił problem, ponieważ zwykła droga stawała się nagle ekspresowa. Nie chcąc łamać przepisów (choć trzeba było, jak się okaże) szukaliśmy jakiejś innej drogi. Na szczęście znaleźliśmy znak oznajmiający, że jest droga rowerowa do miasta. Na pierwszy rzut oka nie była specjalnie przyjazna, pełna kamieni, piachu. Ale chwile potem ładnie wykostkowana. Pomyśleliśmy, że raz dwa i znajdziemy się w Bydgoszczy. Ale piękna droga skończyła się tak szybko jak się zaczęła, a potem było tylko gorzej. Dalej znak kierował nas w prawo w las. Nieraz jeździłem po lesie drogami rowerowymi, więc postanowiłem ruszyć w tamtą stronę. W pewnej chwili zaczęła się góra nie do pokonania na rowerach z sakwami, raz że zbyt stroma, dwa że zamiast drogi był piach. Nie pozostało nam nic innego jak zsiąść i pchać je pod górę. Mariusz jednak ruszył po chwili bez niego i wspiął się na górę by zobaczyć co czeka nas dalej. Gdy wrócił nie miał dobrych wieści, więc postanowiliśmy wracać i znaleźć inną drogę. Znaleźliśmy się w punkcie wyjścia. Na szczęście napotkany przez nas chłopak powiedział, że możemy jechać drogą wzdłuż ekspresówki, a tam znajdziemy zjazd na Bydgoszcz. Więc ruszyliśmy tą drogą mając nadzieję, że jak najszybciej znajdziemy się w mieście. Długo jechaliśmy zanim znaleźliśmy drogę, która prowadziła do centrum. W końcu udało się, przywitała nas Bydgoszcz, ale straciliśmy całą godzinę żeby do niej wjechać.
Teraz jak najszybciej chcieliśmy opuścić to miasto, ale pobłądziliśmy... kilka razy jechaliśmy w tą i z powrotem. Nie mogąc się odnaleźć zapytaliśmy pewnego Pana o drogę. Po chwili ruszyliśmy we wskazanym kierunku, ale w tej chwili mijał nas, a później zaczepił kolega o imieniu Andrzej. Wracał właśnie z pracy kiedy nas zobaczył. Po 2 najważniejszych pytaniach (skąd jedziemy i dokąd) dowiedzieliśmy się, że z Bydgoszczy zajechał nad morze, również na rowerze ze swoim kolegą, ale jak nam wyjaśnił, nie tak jak my z pełnymi sakwami i obładowanym bagażnikiem. Oni pojechali zabierając tylko kilka rzeczy do koszyka na kierownice, parę koszulek, spodenek, bieliznę. :) jak dla mnie szalony pomysł;p. Powiedział nam również, że gdyby miał urlop bardzo chętnie by nam potowarzyszył w tej wyprawie. Rozmawialiśmy z nim dłuższą chwilę, a następnie okazał nam pomoc w postaci szybkiego wydostania się z miasta i wskazania dalszej drogi. Szkoda, że gonił nas czas bo chętnie zostalibyśmy i jeszcze pogadali, ale trzeba było jak najszybciej dotrzeć do Świecia, znaleźć miejsce na nocleg i rozbić namiot. Przestało wiać, więc jechaliśmy niesamowitym dla nas tempem, a droga z szerokim poboczem i nowym asfaltem temu sprzyjała. Przed samym Świeciem droga zmieniała się na ekspresową. Już to przerabialiśmy, ale pojechaliśmy objazdem (widać nie nauczyliśmy się nic z wcześniejszych doświadczeń i to tego samego dnia). Całe szczęście tym razem droga była dobrze oznakowana. Ale jak się okazało nadłożyliśmy znowu trochę drogi żeby objechać tylko most, bo wylądowaliśmy dokładnie na tej samej drodze tylko trochę dalej. Nadłożyliśmy ze 2km by nie jechać „ekspresówką” przez 400m, ach polskie drodi. Aż dziwne, że na dwupasmówkach nie ma znaku D-9 czyli autostrada.
O 20:00 dojechaliśmy do miejscowości Świecie, ale jeszcze musieliśmy przejechać około 6km aby dotrzeć do obozowiska. Gdy dojechaliśmy było już ciemno, więc z małymi obawami czy nas przyjmą przekroczyliśmy bramę. Problemów nie było, więc szybko rozbiliśmy namiot, skorzystaliśmy ze wspaniałej nowiutkiej łazienki i ciepłej wody.
Obok jakaś wycieczka właśnie smażyła kiełbaski nad ogniskiem, a my w namiocie jedliśmy swoje co nieco, choć nie tak dobre jak kiełbasa z ogniska mniam..... ;)

Tak minął dzień 5
Przejechaliśmy 174 km w ciągu 9h 35min



Kategoria Może morze?



Komentarze
kurek91
| 23:07 wtorek, 12 marca 2013 | linkuj A no trzeba się tam kiedyś wybrać :) A do Zimnej Wódki to już na pewno :)
gregu
| 22:36 wtorek, 12 marca 2013 | linkuj Jeszcze tylko Zimna Wódka i Koniec Świata i najlepsze nazwy zaliczone :P
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ylisz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]