Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kurek91 z miasteczka Suszec. Mam przejechane 5601.61 kilometrów w tym 180.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 7992 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kurek91.bikestats.pl
  • DST 139.91km
  • Czas 08:12
  • VAVG 17.06km/h
  • Sprzęt Kate
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Bałtyk - Dzień 1

Wtorek, 16 sierpnia 2011 · dodano: 13.05.2012 | Komentarze 0

Trasa: Suszec-Bąków-Kalisz-Mikorzyn-Świecie-Gdańsk

Pomysł wpadł nam do głowy w zeszłym roku, gdy wróciliśmy z naszej pierwszej wycieczki. Przygotowywaliśmy się na nią od wrzesnia 2010, kupując potrzebne rzeczy, ktorych nam zabrakło ostatnio. Chciałem jechać z większą ekipą, więc dałem ogłoszenie na forum rowerowe. Zainteresowanie było, kilka osób chciało jechać, ale wystąpiły komplikacje. Nas nie obowiązywały terminy związane z urlopami, innych niestety tak. Ale z kilkoma osobami popisałem, i wiem że ekipa zawsze na wyjazd się znajdzie ;). Lipiec był nieciekawy pod względem pogody, więc zdecydowałem, że pierwszy termin to miał być koniec lipca lub początek sierpnia, ale jak to bywa plany lubią się komplikować. Cóz nie wypaliło, powiem nawet że w lipcu nawet chodziły nam po głowach mysli żeby w ogóle nie jechać ;/ Chyba bym sobie tego nie wybaczył. Potem wstępnie umowiliśmy się na 15 sierpnia, ale 14 postanowiliśmy przesunąc to na 16 sierpnia, z powodu pogody jaką głosili w telewizji. Było mi to nawet na ręke bo mogłem się wyspać po dwóch dniach jako kelner ;p I tak 16 sierpnia o godzinie 5:40 spotkaliśmy się u mnie na placu, z załadowanymi rowerami, chęcią podróży
i z małymi obawami (szczególnie o pogodę).
A podróż zaczęła się nieciekawie....

Suszec-Bąków

Mariusz przygotował planowaną trasę wyprawy, ja natomiast zostałem GPS'em ;p
Przed wyjazdem ostatnie sprawdzenie czy wszystko spakowane i dobrze przypięte, słuchawki do uszu, włączyć muzykę... ok można ruszać w drogę NAD MORZE :) Ruszyliśmy o godzinie 6:10 z pod mojego domu. Nie wyjechaliśmy nawet z naszej miejscowości, ledwo
2 km pedałowania i... złapałem gumę... 2km,2km od domu! Byłem zły jak osa, albo raczej jak całe gniazdo os. Myślałem że się pochlastam;p
Dętki miałem więc spoko, ale gdy zobaczyłem stan mojej opony lekko sie przeraziłem. Sprawdzałem je tydzień przed wyjazdem ale najwidoczniej się starły albo ja mam już problemy ze wzrokiem ;/. Musze zainwestować w bryle. Mariusz wpadł więc na pomysł, aby przełożyc tylne koło z roweru mojego brata do mojego pojazdu. Więc ściągnęliśmy sakwy z naszych rowerów, odkręciliśmy nieszczęśliwe koło i popędziłem do domu. Wpadłem szybko do garażu. Klucze, gdzie są klucze...dobra mam. Zabieram się do odkręcania, a śruby trzymały jakby je kto zespawał, szarpie się z nimi... no puszczaj ty zarazo!...jest udało się. Teraz jeszcze pompka naplompać luftu bo mało, ok wracam. Zakładamy kółko, znowu pakujemy cały ten ładunek na rowery, ostatnie sprawdzenie wszystkiego, wyruszyliśmy. Zeszło nam całą godzine, więc wyjechaliśmy ponownie o 7:10. Ruszyliśmy z życzeniem i nadzieją że to ostatnia usterka i niemiła przygoda tej wyprawy.

Bagaż na wyprawę © kurek

Przez Orzesze kierowaliśmy się na Gliwice. Nie miałem cienkich opon (albo raczej już tylko opony) ale były to takie, na których jeździło mi się bardzo dobrze i po asfalcie jak i po innych nawierzchniach, a opona mojego brata była bardziej "off road" ;p Jechało mi się ciężko, naprawdę ciężko, szybko męczyły mi się nogi ;/
O 9:05 dojechaliśmy do przedmieść Gliwic, a 40 min później byliśmy obok Politechniki Śląskiej, gdzie zatrzymaliśmy się na drugie śniadanie:) Gdy się posililiśmy, trzeba było ruszać dalej w stronę Olesna, na szczęście drogi oznakowane były bardzo dobrze więc nie zajęło nam długo, żeby uciec z miasta. Mimo odpoczynku moje uda bolały jak po wielkim wysiłku, czułem się jak bez formy, tak jakbym po długiej przerwie wsiadł dopiero co na rower.
Przed nami taka daleka droga, a na bagażniku do tego jeszcze obciążenie, przeraziła mnie ta perspektywa, ale nic nie wspomniałem narazie o tym Mariuszowi. O godzinie 14:25 wyjechaliśmy z woj.Śląskiego, a powitało nas Opolskie.
Żegnamy woj. Śląskie © kurek


Zaczęły się moje problemy, powiadomiłem o tym mojego przyjaciela. Cały czas za Mariuszem, zostawałem z tyłu, ale walczyłem z tym. Nie było mowy o poddaniu się, nawet gdybym musiał pedałować przez 24h. Trzeba było się trzymać. Mariusz odskakiwał, później czekał na mnie. Dłużył mi się okropnie ten dzień, a żeby tego było mało wypadła mi jedna słuchawka wpadając pod tylne koło i... takim sposobem mialem słuchawki bezprzewodowe ;/ A ja tak lubie jeździć z muzyką w głowie.
W Opolskim przez dużą część trasy jechaliśmy przez las, aż o 17:15 osiągnęliśmy Olesno, gdzie zatrzymaliśmy się na małe zakupy, a następnie ruszyliśmy do Bąkowa, w którym to mieliśmy się zatrzymać. Po dojechaniu do owej miejscowości i po krótkim bezowocnym poszukiwaniu obozu, postanowilismy zapytać się "tubylców" gdzie znajdziemy pole namiotowe. Po krótkiej rozmowie okazało się, że trzeba nam pedałować jeszcze dalej, "aż skończy sie las po prawej." Gdy ruszyliśmy w stronę obozu mieliśmy nadzieje, że jedziemy w dobrą stronę, ponieważ jechaliśmy w dół, a nie chciało by się nam drzeć z powrotem pod górę. Długo ciągnął się ten las, ale w końcu znaleźliśmy miejsce na rozbicie namiotu o 19:22. Gdy tylko się zakwaterowaliśmy i rozbiliśmy nasz przenośny dom na najbliższe dni ruszyliśmy pod prysznice. Po całym dniu pedałowania, cali spoceni mogliśmy wejść pod ciepłą wodę-wspaniałe uczucie :) Następnie małe pranie, kolacja, nastawienie budzika, chwila rozmowy i urwał mi się film ;)

Tak skończył sie dzień 1.
Zrobiliśmy 139,91km w ciągu 8h 12min samej jazdy.
Mieliśmy nadzieje, że dzień drugi będzie lepszy. Ja miałem nadzieje że moje nogi nie odmówią posłuszeństwa.


Kategoria Może morze?



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa torow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]