Info
Suma podjazdów to 7992 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Maj2 - 2
- 2015, Lipiec13 - 0
- 2014, Luty3 - 3
- 2013, Październik4 - 0
- 2013, Sierpień3 - 0
- 2013, Czerwiec4 - 0
- 2013, Maj2 - 0
- 2013, Marzec1 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 3
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec3 - 3
- 2011, Sierpień7 - 2
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Luty2 - 0
- 2010, Sierpień3 - 1
- 2010, Lipiec4 - 0
- 2010, Czerwiec1 - 0
- DST 123.00km
- Czas 07:52
- VAVG 15.64km/h
- Sprzęt Kely
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 7
Sobota, 18 lipca 2015 · dodano: 06.03.2016 | Komentarze 0
Amstetten-Altmünster
Jako, że nasze miejsce na nocleg nie było na odludziu i nie chcąc budzić zainteresowania jakiegoś rolnika, który przyjechał na "naszą" łąkę, wstaliśmy przed 7:00 i po spakowaniu namiotu ruszyliśmy w dalszą trasę. Jest to dzień z którego nie pamiętam z drogi prawie nic, czarna diura w głowie. Jedyne co przychodzi mi do głowy to moja radość gdy pierwszy raz ujrzałem pierwsze szczyty Alp. Pogoda w ten dzień dopisywała i o godzinie 18:40 znaleźliśmy się w Gmunden i nad jeziorem Traunsee. Po krótkim zwiedzaniu ruszyliśmy szukać miejsca na nocleg. Zatrzymaliśmy się na polanie, na którą ludzie przychodzili popływać i odpocząć. Znak przy wjeździe surowo zakazywał rozbijania namiotów i biwakowania, ale uznaliśmy że jakoś damy radę. Po kolacji oraz popływaniu w jeziorze, znalazłem pierwszego kleszcza, którego po paru chwilach wysiłku udało mi się usunąć. Jako, ze nie chcieliśmy się rzucać w oczy postanowiliśmy nie rozbijać namiotu i spać pod gołym niebiem, lecz pogoda spłatała nam figla i nie zobaczyliśmy rozgwieżdżonego nieba a błyskawice. Po chwili w strugach deszczu rozkładaliśmy namiot. Jednego byliśmy pewni, że nikt nas stąd teraz nie wygoni.



Kategoria Czechy/Austria