Info
Suma podjazdów to 7992 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Maj2 - 2
- 2015, Lipiec13 - 0
- 2014, Luty3 - 3
- 2013, Październik4 - 0
- 2013, Sierpień3 - 0
- 2013, Czerwiec4 - 0
- 2013, Maj2 - 0
- 2013, Marzec1 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 3
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec3 - 3
- 2011, Sierpień7 - 2
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Luty2 - 0
- 2010, Sierpień3 - 1
- 2010, Lipiec4 - 0
- 2010, Czerwiec1 - 0
- DST 167.00km
- Czas 10:14
- VAVG 16.32km/h
- Sprzęt Kely
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 6
Piątek, 17 lipca 2015 · dodano: 02.12.2015 | Komentarze 0
Wiedeń - Amstetten
Wstaliśmy przed godziną 7 i po śniadaniu, spakowaniu się na rowery oraz pożegnaniu z Klaudią ruszyliśmy wzdłuż Dunaju drogą Eurovelo "6". Bez komplikacji wyjechaliśmy z miasta i kierowaliśmy się na Tulln, a później Krems an Der Donau, które to miasto chciałem zwiedzić. "Szóstka" wspaniała, wzdłuż rzeki równiutki asfalt, po którym na prawdę pruliśmy przed siebie i do tego bezwietrzna pogoda, cud miód i malina. Mijaliśmy masę rowerzystów z sakwami, pełno rodzin z małymi dziećmi, które też miały swój bagaż. Jak na drogę rowerową ruch spory, ale nie było problemów aby się minąć. Około 12:30 dotarliśmy do malowniczego miasta z wąskimi uliczkami (Krems an Der Donau). Po wyjeździe z miasteczka zatrzymaliśmy się nad Dunajem na obiad i sjestę by odpocząć trochę od piekącego Słońca. Na trasę wróciliśmy około godziny 15, ale upał tylko się nasilił. Po godzinie 17 zatrzymaliśmy się na ochłodę, którą przyniósł nam Dunaj. W końcu dotarliśmy do Melku, w którym to ujrzeliśmy ogromny zamek na skale oraz pożegnaliśmy się z naszą EuroVelo "6" i odbiliśmy główną drogą na Amstetten. Upał dawał nam się cały dzień we znaki i w końcu niedaleko Ybbs an der Donau wypiłem ostatnią kroplę wody, a parę kilometrów później Adrian również wyczerpał swoje zapasy. Modląc się o stację benzynową albo sklep pedałowaliśmy przed siebie, w ustach mając coraz większą pustynię. Przejechaliśmy dobre 15km, na których nie było ani stacji, ani wsi, wciąż rozglądając się za wodopojem. W końcu ukazała się naszym oczom mała miejscowość, w której to zobaczyliśmy starszą kobiecinę podlewającą kwiatki. Nie zastanawiając się długo podbijamy do niej i naszym pięknym niemieckim przekazuje treść: "Eine Wasser bitte". Na szczęście nie wystraszyliśmy naszej zbawicielki i po nalaniu nam solidnej porcji wody do bidonów z ogrodowego węża (nie wspomniałem jeszcze że wodę w Austrii pije się z kranu ponieważ jest bardzo czysta) uzupełniła nasze zapasy wody, przy okazji pytając się skąd jedziemy, i czy przejechaliśmy taki kawał drogi na rowerach. Po pięknym podziękowaniu, ruszyliśmy dalej, by za 2km ujrzeć stację bezynową. Teraz zaczęliśmy rozglądać się za miejscem na nocleg, a chcieliśmy się rozbić jeszcze przed Amstetten. Ciężko było znaleźć jakieś dogodne miejsce, jak nie pola to nieosłonięte chaszcze. W końcu postanowiliśmy się rozbić na jakimś polu lub łące lekko osłoniętej krzakami zaraz przy głównej drodze.




Kategoria Czechy/Austria