Info
Suma podjazdów to 7992 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Maj2 - 2
- 2015, Lipiec13 - 0
- 2014, Luty3 - 3
- 2013, Październik4 - 0
- 2013, Sierpień3 - 0
- 2013, Czerwiec4 - 0
- 2013, Maj2 - 0
- 2013, Marzec1 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 3
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec3 - 3
- 2011, Sierpień7 - 2
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Luty2 - 0
- 2010, Sierpień3 - 1
- 2010, Lipiec4 - 0
- 2010, Czerwiec1 - 0
- DST 105.00km
- Czas 08:09
- VAVG 12.88km/h
- Sprzęt Kely
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 3
Wtorek, 14 lipca 2015 · dodano: 19.10.2015 | Komentarze 0
Strážnice - Paasdorf
Obudziliśmy się około godziny 7. Padało....znowu. Po śniadaniu jednak przestało padać i mogliśmy spakować się i ruszyć w kierunku Hodonina, Breclava, a następnie do Austrii. W Strážnicach dopadł nas znowu deszcz, który postanowiliśmy przeczekać na przystanku, jednak kiedy nie było widać perspektyw na poprawę pogody, ruszyliśmy w dalszą drogę. Za Hodoninem przestało padać na resztę dnia lecz Arturowi zepsuła się jedna z pedał, a dokładnie łożysko. Po prowizorycznej naprawie mogliśmy jechać dalej. Przy wyjeździe z Breclava pobłądziliśmy, a raczej to ja pobłądziłem i wróciliśmy z powrotem do miasta. Jednak nic się nie dzieje przypadkowo, ponieważ chwile po wjechaniu do miasta Arturowi po raz drugi zepsuła się pedała i tym razem na dobre.Po paru próbach naprawy, daliśmy za wygraną i uderzyliśmy do najbliższego sklepu rowerowego. Za około 100 koron kupiliśmy pedały i nawet uprzejmy sprzedawca raz dwa je wymienił, przy okazji trochę z nami dyskutując (jak powiedział: "Pole a české se rozumět navzájem). Po naprawie ruszyliśmy w stronę granicy z Austrią cyklostradą, któa miała nas doprowadzić do pierwszego austriackiego miasta Reinthal. Po przejechaniu kilku kilometrów lasem i zasięgnięciu porady co do kierunku podróży wyjechaliśmy na starym przejściu granicznym, gzie postanowiliśmy zjeść obiad. Po posiłku ruszyliśmy dalej i ku naszemu zdziwieniu zaraz za granicą zaczynała się EuroVelo "9", europejska droga rowerowa nr"9",która łączy Bałtyk i Adriatyk (od Gdańska do Puli, 1 930 km) oraz biegnie do samego Wiednia. Nie zastanawiając się długo obraliśmy nową drogę. Muszę przyznać, że na samym początku zachwycało mnie wszystko, pola, pola, pola (żadnego lasu), nawet wiatr mi nie przeszkadzał. Potem zachwyciłem się budownictwem, zupełni innym niż w Polsce czy w Czechach, a na końcu podziwiałem EuroVelo "9". Co jakiś czas przygotowane miejsce postojowe, niektóre z pięknymi, zadbanymi łazienkami i wodą zdatną do picia (jak się okazało w całym kraju wodę piję się z kranu, bo jest tak czysta). Na jednym takim postoju zabawiliśmy trochę dłużej korzystając z pompy i łazienek. Pierwszego dnia zachwyciłem się wszystkim co mijałem i tylko wiatr dał mi się we znaki. Jednak przy takiej drodze, bez lasu, ciężko znaleźć dobre miejsce na nocleg. Odkąd zaczęliśmy się rozglądać, przejechaliśmy sporo kilometrów nim znaleźliśmy w miarę osłoniętą polanę. Nim się rozbiliśmy złapał nas jeszcze przelotny deszczyk i ten przenikliwy wiatr, który nie miał zamiaru nam odpuścić. Dopiero późnym wieczorem, po postawieniu namiotu nieco zelżał i mogliśmy cały miniony dzień i pobyt w nowym państwie uczcić austriackim piwem z widokiem na migające w oddali światła wiatraków.








Kategoria Czechy/Austria