Info
Suma podjazdów to 7992 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Maj2 - 2
- 2015, Lipiec13 - 0
- 2014, Luty3 - 3
- 2013, Październik4 - 0
- 2013, Sierpień3 - 0
- 2013, Czerwiec4 - 0
- 2013, Maj2 - 0
- 2013, Marzec1 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 3
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec3 - 3
- 2011, Sierpień7 - 2
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Luty2 - 0
- 2010, Sierpień3 - 1
- 2010, Lipiec4 - 0
- 2010, Czerwiec1 - 0
- DST 85.70km
- Teren 52.50km
- Czas 06:20
- VAVG 13.53km/h
- Sprzęt Kely
- Aktywność Jazda na rowerze
3 zamki
Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 19.03.2013 | Komentarze 0
Wraz z wujkiem i jego kolegami pojechaliśmy do miejscowości Jastrząb, w której to znajduje się drewniany domek jego teściów. Jako, że wszyscy oni preferują las i polne drogi, większa część trasy to właśnie teren. W trasę wyruszyliśmy rano, pedałując wzdłuż jeziora porajskiego. Mając nawigację, buszowaliśmy po lesie, by wyjechać w Leśniowie, przy Sanktuarium Matki Bożej Leśniowskiej Patronki Rodzin. Po uczestnictwie we Mszy Świętej, pozwiedzaliśmy piękny ogród i ruszyliśmy w dalszą drogę. W lesie podzieliliśmy się na 2 grupy, z których jedna (w tym oczywiście ja) skręciła nie tam gdzie powinna i trochę pobłądziliśmy. Przez las biegła "droga", raczej nie droga, a piach. Na szczęście równolegle do niej wyjeżdżona została przez rowerzystów trasa, którą można było się poruszać. Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się w Mirowie, w którym znajdują się ruiny zamku i czekająca na nas trójka. Następnie skierowaliśmy się w stronę Bobolic, do których prowadziły dwie drogi. I znów się rozdzieliliśmy. Ja i mój wujek wybraliśmy asfalt, a pozostali kamienistą drogę, choć krótszą. Dotarliśmy pierwsi i po chwili czekania jako jedna grupy skierowaliśmy się w stronę Niegowej i Złotego Potoku. Tutaj nasza trasa wiodła przeważnie asfaltem, przejeżdżając przez kolejne wsie. Następnie wyjechaliśmy na główną drogę w kierunku Olsztyna. Minęła nas grupa, około 20 osób, na szosówkach. Zostawiłem swoich towarzyszy i postanowiłem dotrzymać tempo tamtym. Dobrze mi szło, ale po chwili zatrzymałem się i poczekałem na swoją grupę. W samą porę bo za chwilę znów wjechaliśmy w las. W Olsztynie zostawiliśmy rowery i pochodziliśmy po ruinach zamku i okolicach. Następnie ruszyliśmy do Poraja, w którym zjedliśmy obiad. A w domu czekał na nas ciepły prysznic.
Niestety nie miałem aparatu, a zdjęcia od kolegi gdzieś przepadły...
"