Info
Suma podjazdów to 7992 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Maj2 - 2
- 2015, Lipiec13 - 0
- 2014, Luty3 - 3
- 2013, Październik4 - 0
- 2013, Sierpień3 - 0
- 2013, Czerwiec4 - 0
- 2013, Maj2 - 0
- 2013, Marzec1 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 3
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec3 - 3
- 2011, Sierpień7 - 2
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Luty2 - 0
- 2010, Sierpień3 - 1
- 2010, Lipiec4 - 0
- 2010, Czerwiec1 - 0
- DST 179.30km
- Czas 09:03
- VAVG 19.81km/h
- VMAX 71.00km/h
- Podjazdy 2490m
- Sprzęt Kely
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 1
Czwartek, 26 maja 2016 · dodano: 07.06.2016 | Komentarze 0
Suszec - Rajecké Teplice
Dzień rozpoczęliśmy (tzn. ja i kolega Dawid, którego poznałem przez forum rowerowe) Mszą Świętą o godzinie 7, a następnie podjechaliśmy autem do Bielska-Białej skąd wyruszyliśmy na wyprawę przygotowawczą. Tutaj chciałbym nadmienić, że przed tą wyprawą miałem w tym roku zrobione nie całe 200km, a poprzedni sezon skończyłem w październiku.... Ale wracając do trasy, po wypakowaniu rzeczy z bagażnika i załadowaniu wszystkiego na rowery około godziny 9 ruszyliśmy w stronę Szczyrku. Tu czekał nas podjazd na przełęcz Salmopolską, dalej zjazd do Wisły i podjazd na Kubalonkę. Gdzieś w połowie góry nogi, a dokładnie uda zaczynały dawać mi sygnały że brakuje im pary, ale w końcu jako tako dojechałem na szczyt. Dalej zjazd do Istebnej i Koniaków, czyli góra, dół, góra, dół. I w tym momencie odcięło mi prąd, nie było mowy o jakimkolwiej podjeżdżaniu, myślę sobie "no świetnie się zaczęło do przejechania jeszcze 500km, a ja już wymiękłem..." W końcu dopełzłem do Dawida, który czekał na mnie pod karczmą i postanowiliśmy zrobić małą przerwę obiadową. Po posiłku zjechaliśmy do Milówki częściowo drogą ekspresową i udaliśmy się do Ujsół, a następnie zaczęliśmy podjazd na granicę ze Słowacją. Zostałem z tyłu, ale uda dostały nową dawkę energii i tym razem byłem w stanie podjechać właściwie bezproblemowo na sam szczyt. Na granicy od ostatniego razu nic się nie zmieniło, więc ruszyliśmy dalej. Zjazd prowadził prawie do samego Zakamene, w którym odbiliśmy na Žiline. Teren trochę się wypłaszczył i zdecydowanie lepiej mi się jechało, a do tego podróżowaliśmy dolinami mając piękne góry po każdej ze stron, a do tego jeszcze kwitnący rzepak. Do Žiliny dojechaliśmy tuż przed zachodem Słońca i po krótkiej rozmowie z "tubylcem" skierowaliśmy się na Prievidze. Za miastem zaczęliśmy się rozglądać za miejscem na nocleg, ale takowe się na chciało znaleźć i tym sposobem zajechaliśmy za Rajecké Teplice. Rozłożyliśmy się jakieś 20m od drogi w krzakach z wysoką trawą, więc spanie było miękkie. Na koniec dnia spełniły się moje koszmary i zaczęły mi dokuczać kolana, w nocy budziłem się parę razy z bólem i musiałem się trochę poprzekręcać, ale specjalnie się tym nie martwiłem.
Kategoria Słowacja